Logo pl.androidermagazine.com
Logo pl.androidermagazine.com

Własna tabela cenowa Sprint uzasadnia nieograniczony plan T-Mobile

Anonim

Jestem Kanadyjczykiem; W tej grze nie mam skóry. Tutaj płacimy znacznie więcej niż ktokolwiek w USA za znacznie mniej. W Kanadzie najbliższym „nieograniczonym” są paluszki chlebowe w Olive Garden.

Jesteśmy teraz w tej dziwnej sytuacji, w której T-Mobile nadaje ton i tempo reszcie branży.

Dlatego fascynujące jest oglądanie przełomowego T-Mobile, który podwoił liczbę subskrybentów całej populacji Kanady, niemalże pojedynczo wspierając amerykański przemysł bezprzewodowy, powodując ogromne zmiany w sposobie, w jaki klienci używają i konsumują dane bezprzewodowe.

Z jednej strony nacisk na nieograniczony jest dobrą rzeczą; klienci nie muszą sami myśleć o działaniach policyjnych - zdecydowana większość ludzi może po prostu odebrać telefon i korzystać z niego, nie rozróżniając, czy jest on podłączony do sieci LTE czy Wi-Fi. Wadą tego jest jednak to, że nieograniczony przychodzi kosztem dodatkowego drobnego druku; podczas gdy z technicznego punktu widzenia można nadal gromadzić tyle danych, ile chce, po z góry określonej ilości - między 22 GB a 28 GB, w zależności od operatora - ruch zostaje „zdepriorytetyzowany”.

T-Mobile rozpoczął ten trend dwa i pół roku temu (prostsze czasy, prostsze czasy) od Music Freedom, który dla klientów Simple Choice w konkretnych planach nie liczył wielu usług strumieniowego przesyłania muzyki do swojego koszyka danych. W tamtym czasie nieograniczony był tylko błyskiem w oku T-Mobile, jego sieć nie była jeszcze w stanie nadążyć za rosnącym zapotrzebowaniem głodnej populacji. Ale do końca 2015 r. Sieć T-Mobile, po uruchomieniu usługi 700 MHz i ponownym uzbrojeniu własnego spektrum MetroPCS, była gotowa przenieść się na wideo, uruchamiając Binge On.

W kolejnych miesiącach Binge On spotkał się z ogromną krytyką ze wszystkich stron: obrońcy neutralności sieci uważali, że narusza to ideały traktowania tego samego ruchu internetowego; grupy ochrony konsumentów, takie jak EFF, były zdenerwowane, że T-Mobile dławił cały ruch wideo, a nie tylko usługi zarejestrowane w Binge On; a sami konsumenci uznali tę usługę za mylącą i trudną do wyłączenia. Wszystkie te problemy zostały rozwiązane w odpowiednim czasie, a sam John Legere poniósł główną troskę, ale w ciągu następnych 18 miesięcy T-Mobile ukradł miliony klientów z Verizon, AT&T i Sprint, prowadząc do jednych z najlepszych wskaźników, jakie „ widzieliśmy od amerykańskiego przewoźnika od lat.

Tak więc teraz znajdujemy się w tej dziwnej sytuacji, w której T-Mobile, trzeci co do wielkości przewoźnik w USA, nadaje ton i tempo reszcie branży, naprawdę wpływając na dolne linie operatorów zasiedziałych, AT&T i Verizon. To, co jeszcze kilka lat temu bzyczało pojedynczą muchę, robiąc hałas, jest teraz rojem, którego najlepsi przewoźnicy nie mogą dłużej ignorować.

Co prowadzi nas do tego wykresu. Sprint, czwarty bojowy przewoźnik, wciąż poprawia swoją decyzję o inwestycji w WiMax wszystkie lata temu i nie ma ani pokrycia, ani bilansu, aby uruchomić T-Mobile. Ostatni akt desperacji to salwa godna otoczonej armii: zaoferuj pięć linii za cenę dwóch, w nadziei, że całe rodziny - prawdziwi zarabiający pieniądze - przestawią się. Ale umowa Sprint jest utrudniona przez fakt, że jest ona przeznaczona tylko dla nowych klientów i że cena promocyjna powróci do znacznie droższych normalnych kosztów za nieco ponad rok.

Nie oznacza to, że umowa Sprint jest zła; w przeciwieństwie do nowo rozszerzonego planu nieograniczonego AT&T, obejmuje on tethering i strumieniowanie wideo HD, ale sieć Sprint nie jest tak niezawodna, a jej urządzenia tak przenośne jak T-Mobile.

Jednak pod koniec dnia nieograniczony jest tylko modnym hasłem dla garstki sieci, które są teraz technicznie w stanie czerpać spore zyski bez rozpadu pod ciężarem amerykańskiej żądzy wideo. I to jest dobra rzecz dla wszystkich.

Który plan nieograniczony powinieneś kupić: T-Mobile, AT&T, Sprint lub Verizon?

Możemy otrzymać prowizję za zakupy za pomocą naszych linków. Ucz się więcej.