W latach 2010–2012 na moich telefonach HTC Evo 4G, T-Mobile G2 i Galaxy Nexus pojawiło się więcej ROMów, niż mogłem zliczyć. Próbowałem nowego oprogramowania eksperymentalnego przynajmniej raz w tygodniu, a w niektóre weekendy, kiedy miałem ochotę majstrować, wypróbowywałem kilka ROMów na raz. Użyłem ClockworkMod'd ROM Manager do tworzenia kopii zapasowych i przełączania się między różnymi niestandardowymi ROMami w zależności od tego, czego chciałem na dany dzień. Myślałem, że to było niesamowite. I nie byłem sam.
Na początku popularności Androida, posiadanie takiego - w szczególności z doskonałym wsparciem hakowania społeczności - wydawało mi się, że mam licencję na wypróbowanie czegoś nowego, kiedy tylko chcę. W 2011 i 2012 roku, jako entuzjaści, tak naprawdę nie poświęcaliśmy tyle czasu na to, co oprogramowanie było w telefonie od razu po wyjęciu z pudełka - to po prostu nie miało znaczenia, ponieważ był to przesądzony wniosek, że odblokujemy bootloader, root (przynajmniej) ładuje niestandardową pamięć ROM. Zmienilibyśmy interfejs, wybieraliśmy dokładnie to, czego chcieliśmy, i zastosowaliśmy poprawki prędkości, które zmieniły przydział pamięci RAM i przetaktowały procesor.
Oprogramowanie podstawowe nie miało tak naprawdę znaczenia; i tak był to przesądzony wniosek, który i tak zrootujesz i ROM.
Było to jednak coś więcej niż tylko wymierne korzyści z indywidualnie dostosowanego oprogramowania i zwiększonej prędkości. W tamtych czasach było to bardziej doświadczenie w rootowaniu telefonu, a nie końcowy efekt uzyskania niestandardowej pamięci ROM, która została odpowiednio dostosowana do potrzeb. Dlaczego inaczej miałbym sflashować ROM, żeby go wysadzić i zacząć ponad cztery dni później? Dowiedzenie się o nowych exploitach roota, zobaczenie, jakie ROMy wymyślają różne grupy programistyczne, i znalezienie nowych motywów lub pakietów, które można łatwo sflashować, było po prostu zabawą. Ale to musiało się ostatecznie zmienić.
W ostatnich dniach 2012 roku otrzymałem Nexusa 4 z systemem Android 4.2 Jelly Bean. Od tego momentu nie potrzebowałem ROMu na telefonie.
Nie było tak, że Android 4.2 był doskonały, ale był na tyle dobry, że po prostu nie gwarantował już więcej kłopotów z ROMowaniem moich telefonów. Wewnętrzne specyfikacje i optymalizacja oprogramowania były na tyle dobre, że nie trzeba było usuwać elementów z systemu operacyjnego ani podkręcać procesora, aby uzyskać dobrą codzienną wydajność. Interfejs Google był czysty, szybki i prosty. W tym momencie po prostu zrootowałem swoje telefony na takie rzeczy, jak pełne kopie zapasowe oprogramowania (kopie zapasowe w chmurze wciąż są w tym momencie zasysane) i kilka aplikacji, które działały lepiej z dostępem do roota.
Nie trwało długo, zanim korzyści z rootowania przestały przewyższać problemy. Dostosowałem swój telefon typowymi prostymi metodami: wyłączając niektóre aplikacje, instalując nowy program uruchamiający i klawiaturę oraz znajdując aplikacje narzędziowe, które poradziłyby sobie z większością tego, co wcześniej rootowałem. W ten sposób nie musiałem już gonić za dostępem do roota. Nie musiałem dwa razy zastanawiać się nad zaakceptowaniem aktualizacji OTA z obawy przed zepsuciem czegoś, ani zastanowić się, czy mogę odblokować bootloader przy zakupie telefonu. Ogólnie rzecz biorąc, o wiele łatwiej było żyć z telefonem z Androidem, bez udawania rootowania i ROMowania.
I nie tylko Google tworzyło lepsze oprogramowanie, które nie wymagało „rootowania”. Motorola, Samsung, HTC i nowi użytkownicy, tacy jak OnePlus, zaczęli wypuszczać telefony z oprogramowaniem, które było naprawdę dobre. Było wiele opcji sprzętowych z akceptowalnym oprogramowaniem, które nie wymagały poprawiania od razu po wyjęciu z pudełka. Firmy takie jak Samsung i HTC rozpoczęły wysyłkę oprogramowania z głęboko zintegrowanymi silnikami motywów, które pozwalają dostosowywać bez rootowania, a programy uruchamiające innych producentów stłumiły pragnienie pakietów ikon.
Liczba „dobrych” powodów do zrootowania szybko maleje i większość ludzi nie powinna się do nich zbliżać.
Przyznaję, że wciąż istnieją uzasadnione powody, dla których ludzie rootują swoje telefony z Androidem. Czasami wymaga tego odblokowanie karty SIM lub usunięcie uciążliwych programów typu bloatware. Niektóre telefony utknęły na bardzo starych wersjach oprogramowania, a poprzez rootowanie (co oczywiście z natury prowadzi do powstania luki w zabezpieczeniach) mogą naprawić wiele luk w zabezpieczeniach za pomocą nowszych wersji oprogramowania. Są to jednak specjalne przypadki użycia, a nie powód, dla którego przeciętny właściciel Androida pobiera aplikację root jednym kliknięciem i zaczyna majsterkować. A gdy są dostępne fantastyczne telefony, które nie wymagają rootowania, aby osiągnąć te cele, argument, aby kupić coś innego i zrootować, jest jeszcze cieńszy.
Do dziś nasze przewodniki pomagające ludziom zrootować telefon są jednymi z najczęściej oglądanych w Android Central, mimo że tak naprawdę nie mówimy już o rootowaniu ani ROM-ach. Odblokowanie bootloadera i zrootowanie jest w jakiś sposób utrzymywane na piedestale jako lekarstwo na niedrogie, powolne lub stare telefony - przestarzały widok, który już nie trzyma wody, szczególnie dla telefonów (dowolnej ceny) sprzedanych w dwóch ostatnich lat Rootowanie oznaczało przejęcie kontroli nad urządzeniem i posiadanie mocy, aby niezaprzeczalnie go ulepszyć - teraz oznacza bóle głowy i irytacje, które ostatecznie nie przynoszą żadnych korzyści.
Nie widzę, jak ponownie rootuję telefon z Androidem, nie mówiąc już o umieszczeniu na nim pełnej niestandardowej pamięci ROM. A ponieważ ostatni z tych starych telefonów z 2014 roku i wcześniej w końcu umierają, nie widzę więcej niż najbardziej hardcorowych majsterkowiczów, którzy pozostają w to zaangażowani.