Logo pl.androidermagazine.com
Logo pl.androidermagazine.com

Jedynym powodem, dla którego ufam Google z moimi danymi

Anonim

Jestem osobą ufającą. Może to mój wiek - dorastałem jako część pokolenia, które wciąż mogło grać poza domem bez nadzoru. A może to sprawa południowa. A może po prostu widzę szklankę w połowie wypełnioną zimnym, orzeźwiającym piwem.

W każdym razie nie martwię się zbytnio. I nie przejmuję się zbytnio wszystkimi danymi cyfrowymi, które przekazuję co minutę każdego dnia. Nie oznacza to, że mnie to nie obchodzi. Na pewno tak. I są firmy, którym ufam bardziej niż inne. Firma kablowa? Pieprzyć ich. Odłączyłbym wtyczkę, gdybym mógł. Ale nie sądzę, żebym był gotów poddać to mojej żonie i dzieciom. Nośnik komórkowy? Chcą tylko jednej rzeczy. (Z wyjątkiem sytuacji, gdy pracuję w Project Fi. Ci faceci rocka.)

Ale Google? Google prawdopodobnie wie o mnie więcej niż ktokolwiek inny. Prawdopodobnie więcej niż ja sam znam. To nigdy nie było bardziej widoczne niż w przypadku przewijania pierwszych 100 pikseli w sekcji Moja aktywność na moim koncie Google. Wszystko, czego szukałem. Aplikacje, z których korzystałem. Witryny, które otworzyłem. Miejsca docelowe, do których nawigowałem. Wszystko tam i prawie w czasie rzeczywistym.

„To trochę przerażające” to linia, którą zwykle czytasz, związana z tyloma danymi w jednym miejscu.

Czemu? Co sprawia, że ​​to, co zrobiłem, jest przerażające? Czy zwalniam się z przerażenia, po prostu o tym nie myśląc? (Nie oznacza to, że niektóre z moich wyszukiwań nie są przerażające, ale to inna sprawa.)

Lub spójrz tutaj. Pokazuję 99 urządzeń z Androidem, co jest szalone. (Nie zdziwiłbym mnie, jeśli to nie tak, i to tylko ustalone na 99.) Widzę każdy proces, który wykonuje kopię zapasową na serwerach Google.

Wciąż myślę o przemówieniu Apple WWDC. Rozumiem, dlaczego trzymanie danych w telefonie i przebijanie ich tam, a nie po stronie serwera. Ale wszystko, co mam, to słowo Apple, że robi to, co mówi, że robi. (A gdy podłączysz telefon do operatora lub punktu dostępu do Internetu lub zainstalujesz aplikację lub usługę - zrób coś innego niż w zasadzie włącz - to wszystko i tak zniknie z okna).

Jeśli nie lubisz patrzeć na to, co dzieje się na cyfrowym szlaku, być może powinieneś dwa razy pomyśleć o tym, gdzie kroczysz.

Jestem bardziej skłonny zaufać firmie, która pokazuje mi, co robi. To pokazuje mi, z których części moich danych korzysta, i mówi mi, jak je wykorzystuje, w jaki sposób mogę kontrolować, czy chcę je udostępnić. (Oczywiście, rozciąga się to na zaufanie, że tak naprawdę pokazano mi wszystko. Ale, do cholery, albo jesteś gotów wyjść na zewnątrz i ryzykować przejście przez ulicę, albo kulisz się w domu pod przykryciem.)

Nie mów tylko raz po raz „zaufaj mi”. Daj mi powód, by ci zaufać.

Google wykorzystuje dużo moich danych. Do diabła, Google wykorzystuje wszystkie moje dane. Aby mi służyć. Służyć sobie. I wspólnie służyć nam wszystkim. Ale co więcej, pokazuje mi (OK, ufam, że pokazuje mi) każdą małą rzecz, którą robię. Wszystko w porządku tutaj. Jest łatwy do odczytania, łatwy do naśladowania. Jest przezroczysty jak diabli. I trochę przerażające, tak. Ale ta ostatnia część to moja wina.

I nie miałbym tego inaczej.