Spisu treści:
Google był bardzo obecny na targach CES 2019 w tym tygodniu, ale w związku z wydaniem nowego pozwu przeciwko spółce od akcjonariuszy może być konieczne przygotowanie się do stawienia się w sądzie.
James Martin, udziałowiec spółki dominującej Google Alphabet, złożył pozew przeciwko firmie w Sądzie Najwyższym w San Mateo, twierdząc, że Google naruszyło zaufanie akcjonariuszy, gdy wypłaciło miliony dolarów byłym menedżerom oskarżonym o molestowanie seksualne.
Zaktualizowano 11 stycznia 2019 r. - prawnik Andy'ego Rubina twierdzi, że pozew „źle opisuje” jego odejście z firmy
Zaledwie dzień po wydaniu pozwu prawnik Andy'ego Rubina, Ellen Winick Stross, odpowiedział już następującym oświadczeniem:
Ten proces, podobnie jak większość ostatnich doniesień medialnych, źle opisuje odejście Andy'ego od Google'a i jest sensacją roszczeń dotyczących Andy'ego przez jego byłą żonę. Andy dobrowolnie opuścił Google. Andy zaprzecza wszelkim niewłaściwym zachowaniom, a my z niecierpliwością czekamy na opowiedzenie jego historii w sądzie.
Część pozwu brzmi następująco:
Mówimy radzie dyrektorów, że nadszedł czas, aby powstali i zrobili to, co mówi Google - „postępuj właściwie”. W Google istnieją poważne dowody na molestowanie seksualne. A jednak nie było odpowiedniej kontynuacji. Wręcz przeciwnie. Sprawcy molestowania seksualnego zostali sowicie wynagrodzeni - w jednym przypadku wypłatą 90 milionów dolarów. I to jest po prostu złe.
Oprócz byłych egzekutorów, którzy muszą spłacić pieniądze, które otrzymali od Google w wyniku wypłat, proces wzywa również trzech nowych niezależnych dyrektorów do oficjalnego zarządu Alphabet.
Wiadomości o tych wypłatach pojawiły się po raz pierwszy pod koniec października ubiegłego roku, wraz z dwoma byłymi menedżerami, w tym twórcą Androida Andym Rubinem i byłym szefem Google Search Amit Singhal.
Google ukrył „wiarygodne” roszczenia dotyczące niewłaściwego traktowania seksualnego wobec Andy'ego Rubina